(w dyskusji w grupie „poezja haiku”)
Piszmy swoje! Nie! Piszmy haiku!
Nie piszemy po swojemu – piszemy haiku. Forma haiku ma dwie strony – ma swoją regułę i swoją wolność. Nie możemy jednoznacznie określić zasad, ale jedną na pewno: sztuka komponowania tej strofy polega na umiejętności rezygnowania ze słów. Już kiedyś o tym mówiliśmy, że trochę jest i tak i tak i tak. Jak z każdym z nas – jesteśmy i tacy i tacy i tacy – a przecież każdy jest tajemnicą i jedyną niepowtarzalną historią życia. To jest jednak ważne, żeby nie toczyć bojów o terminy, nakazy i zakazy. Chodzi o to, że Słowo – ale to nie tylko dla Japończyków – może być błogosławieństwem, czyli słowem szczęśliwym, albo odwrotnie. Akurat japońska poezja (w swojej tradycji) ma pewien cel – budzić wrażliwość na piękno i prawdę.
Haiku historycznie jest późną formą, a wyłoniło się z form klasycznych. „Oderwało się” od klasycznej krótkiej pieśni japońskiej tanka. Zobaczmy to na poznanym już przykładzie X wiecznej pieśni. Składa się ona z dwóch strof: z 17 sylabowej (5-7-5) górnej kami no ku oraz z 14 sylabowej (7-7) dolnej, shimo no ku.
Strofa górna, przypominająca haiku, a pierwotnie hokku, pierwszą strofę utworu wiązanego:
Aoyagi no nici wierzbowe —- (to, na co patrzymy, temat)
ito yori kakuru zielenią plotą sznury ——(co się z tym dzieje)
haru shi mo zo dla wczesnej wiosny — (jakby cel nieoczekiwany)
strofa dolna, przypominająca drugą strofę wakiku tzw. „uzupełniającą” w renku:
midarete hana no lecz splątane w nieładzie —– (wjaśnienie, morał)
hokorobinikeru są zgubą młodych kwiatów”
Ki no Tsurayuki (866?–945?), poeta waka, pieśni japońskiej
A później, jako pierwsza strofa (hokku) – oderwała się od wspólnie komponowanego przez kilku poetów dłuższego utworu renku. Zobaczmy:
hokku, o rytmie 5-7-5, pierwsza strofa, pochwała miejsca:
natsu no yo ya To letnia noc?—- (na co patrzymy)
kuzurete akeshi pękła zasłona – świta—(co z tym się dzieje)
hiyashi mono wszystko jest chłodne—- (odpowiedź)
Bashō (1644-1694)
wakiku, o rytmie 7-7, druga strofa, grzeczna odpowiedź gospodarza:
tsuyu wa harari to rosa oblewa szczodrze—- (jakby rosa była nadchodzącym mistrzem)
hasu no en saki lotosy pod werandą—-(gospodarz i uczniowie)
Kyokusui (1659-1717)
Od tego czasu haiku toczy się swoimi ścieżkami, które przechodzą przez różne sposoby widzenia świata i różne wrażliwości, czyli przez nasze wnętrze. Może dlatego nie da się takiej poezji zdefiniować? Możemy tylko wskazać zewnętrzną formę wyrazu. Tą zewnętrzną formą wyrazu jest przede wszystkim rytm, potem kigo, słowo wprowadzające nas w teraźniejszą porę roku (ale tylko jedno!), dalej kireji, zatrzymanie głosu, obrazu, pozostawienie otwartej przestrzeni dla czytelnika, no i haigon, czyli słowo charakterystyczne dla poetyki haiku. W naszym przykładzie (hokku) jest to słowo „pęka”, ale też „gmatwa się”, „rozwala” – takich słów w tradycyjnej, pięknej poezji waka (pieśni japońskiej) nie używano…. To również krowa w kwiatach śliwy zamiast tradycyjnego słowika… Haigon, to są także onomatopeje, powtórzenia, różne słowa, w dawnej poezji – zgrzytliwe.
„Dzięki” temu słowu mówi się, że haiku nie jest poezją. W Japonii haiku „przekomarzało” się z poezją. Haijinowie chcieli właśnie z przekory, inaczej niż dotychczas, opisywać świat. I tu dochodzimy do sposobu obrazowania – z przekory – tak bardzo zredukowanego, uproszczonego, aż ubogiego (wabi) – do tego stopnia że „poetyki” nie widać, a wyłącznie można ją „wyczuć”. A i ile wyczujesz, to Twoje.
Można powiedzieć, że poetyka zawiera się w kigo, tylko pod warunkiem, że n i e patrzymy na kigo, jak na słowo (pisane), ale jak na to wszystko, co ono do strofy wprowadza, czyli aurę świata tu i teraz, z którą koresponduje aura naszego odczuwania. A więc musimy zamknąć oczy, żeby tę poetykę czuć. W tym „odczuwaniu” ma się także koniecznie zmieścić nasza relacja z drugim. Pełna szacunku.
Nabierzmy oddechu.
Nie mówię przez to, że odchodzimy od zasad…. To są zewnętrzne (może techniczne?) ramy: zachowanie rytmu 5-7-5 sylab, kigo, powtórzę – słowo, które umiejscawia nas (nadawcę i odbiorcę) w danej porze roku, zachowanie kireji, czyli słowa, po którym następuje milczenie (ale to słowo nie zawsze jest wyraźne)….. Oraz zachowanie ewentualnie haigon, słowa charakterystycznego dla nieco prześmiewczego stylu haikai, „przekornego”, które dla nas nie brzmi poetycko…….
I oczywiście zostają te zasady, które możemy nazwać wyjściowymi, a które już znamy – bardzo ważne:
prostota wypowiedzi; wprowadzenie pewnej interakcji między dwoma obrazami; pozostawienie przestrzeni (zwykle po słowie kireji) dla odbiorcy, aby mógł dokonać własnej interpretacji; jedno kigo; nie mówienie o sobie, o swoim wnętrzu; zachowanie albo przynajmniej zbliżanie się do metrum 5-7-5 sylab – tutaj dobrze byłoby pamiętać o tym, żeby jednak środkowy wers (jeśli nasze haiku dzielimy na wersy) był proporcjonalnie dłuższy; zachowanie charakteru szkicu – jakby niepełnego rysunku rzeczywistości, a więc realizmu (bez snów, mgławic we mnie itp.); co do porównań – jest różnie, zależnie od szkoły. Jak widzę, szkoła KUZU jednak je stosuje. Po japońsku brzmią ładnie – klasycznie…
Niech te zasady będą dla nas skrzydłami….. To są rady. Poruszanie się wśród zasad – wbrew pozorom – pozwala zachować wolność. Opowiadałam kiedyś o chińskim ideogramie, który oznacza „prawo”, „metodę”, a więc coś nieprzekraczalnego. Jest to rysunek jelenia, który swobodnie skacze i biega po swojej wyspie dokąd chce. Ale wokół wyspy jest wielka woda.
Wygląda to tak: w formie skróconej 法 i w pełnej 灋
Z lewej strony: woda (z kroplami), z prawej na górze: jeleń, na dole: oczyszczenie się, porzucenie tego co złe, uwolnienie się.
Najwyraźniej są przed nami różne etapy. Jak w malarstwie – najpierw trzymamy się zasad, a potem – gdy je już oswoimy – możemy próbować je trochę naruszać, aż do odrzucenia. Ale wtedy pojawiają się nowe zasady. I tak dalej – aż zostaje tylko czarna kropka na białym papierze. Prawdziwe haiku.
Ale nie możemy się zniechęcać. Uczymy się – to nie trwa tydzień, a raczej latami. Nauka potrzebuje cierpliwości i wytrwałości. Piszemy. Raz lepiej, raz gorzej, przerywamy i znowu piszemy. Aż popatrzymy na siebie jak haijin – z przymrużeniem oka.
agnieszka kuzu
Warszawa, 2 lutego 2017